Pięcioletnia Zarina Awgonowa, odwodniona, głodna i przerażona, przebywała w lesie przez trzy dni. Wolontariusze z poszukiwawczego oddziału nie przestawali szukać dziewczynki w ciągu nocy i nie tracili nadziei.
W operacji poszukiwawczej wzięło udział około tysiąca osób: policja, straż pożarna, Komitet Śledczy, Rosyjska Gwardia Narodowa, ale pierwszym, którzy ją znaleźli, byli wolontariusze z oddziału poszukiwawczego „Lynx” i centrum poszukiwawczo-szkoleniowego „Ratnik”. Dzięki ich wspólnym wysiłkom dziewczynka została odnaleziona dwa kilometry od miejsca zaginięcia.
„Usłyszeliśmy niezrozumiały dziecięcy głos, bardziej przypominający głos ptaka. Zaczęliśmy słuchać uważnie i zareagowaliśmy na odzew, a następnie przesunęliśmy się trochę w kierunku dźwięku. Okazało się, że dziewczynka dała znać o sobie głośnym krzykiem, że jest tam, po czym ostrożnie, nie przerażając dziewczynki, zaczęliśmy podchodzić z różnych stron” – mówią poszukiwacze z PSO „Ratnik”.
„Lesz powiedział, żeby wszyscy stanęli, wszyscy byli cicho! Dopiero wtedy powiedziano dziewczynce, żeby krzyknęła. Potem poszliśmy w kierunku dźwięku, była po prawej stronie, pobiegliśmy w prawo. Stała w miejscu, potem Lesza ją wziął na ręce i przyniósł na koniec drogi” – kontynuują poszukiwacze.
Aby znaleźć Zarinę, zaangażowano helikoptery, termowizory, wieżę oświetleniową i drona. W ciągu trzech dni poszukiwacze przeszukali obszar o powierzchni około 100 km².
„Stworzono jednoznaczny sztab z przedstawicieli pięciu oddziałów Narodowego Centrum Poszukiwań oraz oddziału „Lynx” z Niznego Nowogrodu. Przez te trzy dni pracowali razem i realizowali zadania stawiane przez policję. To właśnie taka współpraca i jasna koordynacja przyniosły ten wynik, w który wierzyliśmy i który oczekiwaliśmy” – powiedziała dyrektor Narodowego Centrum Pomocy Zaginionym i Poszkodowanym Dzieciom Jekatierina Mizulina.
Historia poszukiwań i szczęśliwego uratowania była pełna mist